Podsumowanie tygodnia

Zdecydowanie minął kolejny tydzień. Gdybym się nie przekwalifikowywała i nie zmieniała pracy, siedziałabym sobie w domu na feriach. Nie, nie skarżę się, po prostu stwierdzam fakt. W pracy jest spokój i cisza. Aż się to wydaje nienaturalne.
Dziewczyna, z którą dzielę biuro będzie pracować tylko do poniedziałku. Potem zostanę sama. Obawiam się nieco, bo nie wiem, czy będę sobie w stanie ze wszystkim poradzić i ogarnąć cały ten kram. No i nie wydzwaniać do K. co pięć minut z głupawymi pytaniami, co zrobić…? Nic to.  Zobaczymy, czy się sprawdzę sama na placu boju. Nie warto się zamartwiać na zapas. Mam nadzieję, że nie będę się mylić i o niczym nie zapomnę, o żadnym ważnym szczególe… Najwyżej pozapisuję sobie ważne działania w kalendarzu z przypominaczem i już. Jakoś się trzeba będzie zorganizować i już.
W domu za to mocno się nie mogę zorganizować. Wciąż brakuje mi czasu na obowiązki, na sprzątanie, gotowanie i pranie. Staram się jakoś dostosować, ale póki co mi to za bardzo nie wychodzi. W sobotę zostałam sama. G. pojechał do moich rodziców, bo komputer się zepsuł i trzeba było go naprawić. Zostałam, żeby posprzątać. Wyłączyłam komunikatory, odłożyłam na potem gry i zajęłam się dogłębnym czyszczeniem pomieszczenia, w którym przebywamy razem ze stadem. Przez cały dzień sprzątania udało mi się opanować bajzel tylko w połowie pokoju. Jutro trzeba będzie dokończyć.
Tydzień temu byłam w odwiedzinach u koleżanki. Potrzebowała części składowych z lalki, którą mi pożyczyła, a dla której staram się uszyć mediewalne ubranka. Elfia główka dostała typowo elfie ciało i wygląda cudnie. Jeszcze jakieś ładne wdzianko i będzie się prezentować wspaniale. Stopy też zostały zmienione. Te „stare” były za blade. Zatem „moja” lalka ma nową główkę i stopy oraz dodatkową peruczkę. Włoski przeprałam zgodnie z daną mi instrukcją i teraz się suszą. A żeby przez noc głowa lalce nie zmarzła, na szybko skombinowałam chustkę z resztek materiału po skrojeniu sukienki. Przewiązałam tak, jak sama zawiązuję swoją chustę podczas turniejów.
 
No i okazało się, że wyszła nieco za mała. Ledwo dało się ją zawiązać na czole. A ja chciałam to to jeszcze ładnie podwinąć… Chyba się nie opłaca. Trzeba znaleźć większy kawałek materiału i spróbować jeszcze raz.
Z pomocą R. założyłam bloga Najemnej Kompanii Grodu Koźle. Na bazie WordPressa. Musze go pojąć, bo w pracy aktualizuję stronę, która właśnie z WordPressa korzysta. Zatem – łącząc przyjemne z pożytecznym – tworzę i uczę się obsługi programu, by móc zrozumieć istotę błędów, jakie znalazłam na stronie firmy i w konsekwencji je naprawić.
A kapturniczka na razie ma się dobrze. W przeciwieństwie do fiołka, którego dostałam na osiemnaste urodziny od cioci. Zmarniał, podwiędł i przestał kwitnąć. Nie mam pojęcia, co mu jest, bo nie widzę żadnych pasożytów, nie przelałam go… chyba będzie trzeba poucinać co lepsze listki i spróbować ukorzenić. Stworzyć nowy kwiatek. Mam nadzieję, że mi się to uda.
I tak się kula dzień za dniem i tydzień za tygodniem… pracy wiele, czasu malutko… chyba czas się ewakuować spać…

2 Komentarze

Filed under podróże, praca zawodowa, prace ręczne

2 responses to “Podsumowanie tygodnia

  1. Haaszek

    Widzę, że i Ty nie oparłaś się urokowi tych niezwykłych lalek. Od jakiegoś czasu śledzę bloga Marti i jestem nim zafascynowana

Drapnij