Gdy dzień się budzi, wszelkie odgłosy słychać lepiej niż w południe. Nawet lepiej niż w nocy.
Obudziło mnie ciche skrobanie w wolierce. Wrodzona ciekawość i nabyte wyczulenie na obce dźwięki dobiegające od ptaków, kazały mi wyjść z ciepłego łóżka i spojrzeć, co sie dzieje.
A działo się źle. Olivier półleżał na wiklinowym daszku i próbował podnieść się na nogi. Wzięłam go na ręce. Serce waliło mu jak młotem.
Patrzył na mnie spod przymrużonych powiek, a oczy błyszczały, jakby były pełne łez.
Próbowałam napoić go glukozą. Odmawiał picia. Nie przełknął ni kropli.
Kwadrans później, lekko bijąc moje dłonie skrzydłami, odleciał na drugą stronę tęczy.
Czemu odszedł?
Nie wiem.
Nie był ospały, nie miał biegunki, nie miał żadnych problemów.
Odszedł tak nagle, jak się u nas pojawił. Niespodziewanie.
Może Tam, za Tęczowym Mostem będzie mu lepiej…?
Monthly Archives: Marzec 2007
Gdy dzień się budzi
Filed under papużki
Porządek musi być!
Dziwne rzeczy w wolierce się wyprawiają: a to któryś z samców dotuczy Nightwish, a to Pućka znów zleci z gałęzi, a to Perła zniesie kolejne jajo…
To jednak są rzeczy, które zdarzają się dość często, więc można uznać je za zwykłe.
Do niezwykłych zaliczyć możemy:
1) Zapałanie gorącym uczuciem do kolejnej szmatki przez Chico, co Perłę doprowadza do konsternacji, a Rokuro Kubi do niemal furii.
2) Miłość braterska Duszyna i Cytryna, która już ponad braterską wyrosła, lecz jejek z tego nie będzie.
3) Miłość nie platoniczna i nie konsumpcyjna Papiółka do kłosów prosa senegalskiego, pod warunkiem, iż Duszyn jest tuż obok. Z tego też jajek nie będzie.
Czy na taką sodomię i gomorię spokojnie patrzeć można? Otóż nie, ne można ani chwili.
Chibi chlasnęła Chico w rozfiufiany łeb, pociągnęła za ogony Cytryna i Duszyna, kończąc te bezecestwa i przegoniła Papiółka z półki, a kłosek, którym nadmiernie się interesował, zrzuciła na ziemię.
Porządek musi być!
Nie wiedziałam, że Chibi jest z prawicowych koalicji…
Filed under papużki
Matematyczne przemyślenia nocą
Nocną porą, tuż przed snem w rozmowie wyszło nam takie twierdzenie:
Energia kinetyczna, łącząc się z energią potencjalną, tworzy energię papużkową, co można zapisać wzorem:
Ek + Ep = Epż
Energia całkowita, jaka mieści się w wolierce, to suma energii wszystkich papużek:
Ecw=ΣEpż
Energia całkowita papużek jest wprost proporcjonalna do ilości zjedzonej karmy, a im więcej karmy, tym Ec większa, aż do całkowitego nasycenia.
Wt=f(zp)
Objaśnienia symboli:
Ek – energia kinetyczna
Ep – energia potencjalna
Epż – energia papużkowa
Ec – energia całkowita papużek
i – ilość papużek w wolierce (dąży do nieskończoności)
Ecw – energia całkowita wolierki
kp – karma pożarta
Wsw – woda świeża
Pm – pokarm miękki
Op – stała Opiekuna (doglądanie, zabawa, chuchanie, dmuchanie etc.)
Wt – wieczorne trzeszczenie
F(zp) – funkcja zadowolenia papużki
Kierując się uwagami zawartymi w komentarzach, wprowadziłam poprawki do wzorów i teorii.
Filed under papużki
Selekcja naturalna
Rano przygotowuję sobie dzbanek zielonej herbaty, bo nie chce mi się co chwilkę biegać po kolejny kubek wonnego naparu. Zaspane oczy powoli przyzwyczajają się do światła słonecznego…
Taki to zaspany wzrok wlepiłam bezmyślnie w bezlistne jeszcze drzewa za oknem kuchni. Zawsze to jakaś rozrywka w oczekiwaniu na zagotowanie się wody.
I tak patrząc się bezmyślnie, dotarło do mnie, że obserwuję sierpówki. Samczyk, kłaniając się ślicznie samicy śpiewał swoje „gruhu hu!” tak głośno, że aż przez zamknięte okna było go słychać. Samiczka z zainteresowaniem obserwowała poczynania amanta.
Nagle z dachu sąsiedniej kamienicy przyleciała na ów klon bezlistny, gdzie gołębie sobie słodko gruchały, druga samica sierpówki. Samiec zamilkł. Momentalnie. Wyprostował się i spojrzał to na jedną, to na drugą i… pogonił tę, do której tak ślicznie tokował. Po czym, jak gdyby nigdy nic, począł się ślicznie kłaniać i śpiewać swoje „gruhu hu!” do drugiej samicy.
Ot, selekcja naturalna…
Filed under zaokienne życie, życie
Polowanie
Polowania bywają niebezpieczne. Nie tylko dla zwierzyny.
Wczoraj łatwo było się o tym przekonać w trakcie polowania na… papużkę. Po wielu gonitwach, nagonkach, wabieniach papużka wreszcie znalazła się pod czapką, wydając z siebie jedno, żałosne „gzeeek!”…
Wróble nie miały szczęścia. Nie dość, że straciły potencjalną ofiarę to oskubania i rozdziobania, to na dodatek wokół walały się tylko szaro-brązowe pióra.
Australijski, zielony wróbel trafił do ochronki i oczekuje na właściciela…
Jak się nie znajdzie… cóż… jedna papużka wiosny nie czyni…
Filed under papużki