Monthly Archives: Październik 2013

Winobranie

I nadszedł czas na zebranie kiści winogron z winorośli. Stałam przy pędach przez całe popołudnie aż do pierwszej szarówki z sekatorem w ręku i drabiną na podorędziu, bo choć Ruderka nie jest wysoka, to przy moim wzroście do najwyższych kiści nawet stając na palcach nie dosięgałam. Kiście może nie takie, jak w sklepach, bo i jagód na nich mniej, a i same owoce mniejsze, okrągłe, ale za to – pyszne! Wewnątrz słodziutkie, na zewnątrz lekko kwaskawe. Dwa i pół wiadra zebrałam.

Winogrona: zebrało się tego sporo...

Winogrona: zebrało się tego sporo…

Na 99% pójdą na wino. Gąsior już przytachaliśmy z działki do domu, teraz tylko muszę go porządnie wyczyścić, zrobić moszcz i nastawić do fermentacji. Może część zostawię na ciasto lub/i wrzucę do zamrażalki na potem? Się zobaczy. Na razie trochę nie  wyrabiam z tymi przetworami, bo nie umiem pracować na akord. Przy tym stanie w kuchni mnie męczy. Może nie tyle mnie samą, co moje stawy i kręgosłup. Owszem, zacisnę zęby i zrobię, co zaplanowałam, ale potem muszę trochę to odchorować. Niestety… starość – nie radość, a młodość – nie wieczność 😉

Ze smutnych wiadomości: jeżyk umarł. Kiedy otworzyłam drzwi Ruderki, wyczułam nieprzyjemny zapach, ale miałam nadzieję, że to mysz wreszcie przeniosła się na drugą stronę tęczy i trzeba będzie jakoś odnaleźć jej truchło. Niestety, gdy – gnana ciekawością – uchyliłam lekko koszulkę, w którą był owinięty nasz kolczasty lokator, „zaatakowały” mnie tłuste, zielone muchy, a zapach gnijącego mięsa stał się nieco silniejszy. Po spojrzeniu na mordkę od razu wiedziałam, że uszło z niego życie na pewno. Zbyt wiele razy miałam okazję widzieć martwe papużki, by nie rozpoznać symptomów. Kolczatek spoczął nad brzegiem rzeczki… Kocie chrupki wtruszczyła mysz.

Tak dla ogólnej wiadomości – wpis miał być napisany 8 października, ale do tej pory nie miałam zbytnio czasu, by nad nim siąść…

4 Komentarze

Filed under hobbystycznie, prace ręczne, rolniczo, zaokienne życie