Monthly Archives: Marzec 2012

Wiosna…

Z dnia na dzień zrobiło się ciepło. Niewiarygodnie ciepło. Może to jeszcze nie lato, ale ogrom słońca nastraja mnie coraz bardziej optymistycznie. Kończą się długie wieczory i za krótkie dni. By wyjść z domu na dwór, nie potrzebuję już tony ubrań i przyciężkich butów.

Przylaszczki już dawno rozchyliły swe błękitne płatki. Przebiśniegi już przekwitają, choć w tym roku były tak bardzo nieśmiałe, że ledwo można je było dostrzec wśród budzącej się do życia zieleni. Dwa rachityczne kwiaty podbiału, który zawsze był dla mnie wyznacznikiem początku prawdziwej, ciepłej wiosny, przebiły się przez płyty chodnikowe i kłuły w oczy swoją jaskrawą żółcią na tle brudnej szarości.
Okoliczne ptaki ciężko pracują, by zbudować wygodne gniazda dla swoich piskląt. Co chwilę kawka lub grzywacz leci ku drzewom, niosąc w dziobie naręcze gałązek. Sikorki nawołują się ile tylko sił w dziobach.
I tak patrząc na to wszystko wokół, na te ptaki, na kwiaty, na pękające pąki, we mnie coś pękło. Jakaś skorupa, która przez ostatnie lata nie pozwalała myślom ulecieć w przestworza wyobraźni, która zamknęła mnie w jakimś dziwnym, pustym, bezbarwnym miejscu, gdzie czułam tylko strach i zniechęcenie. Teraz powoli się budzę. Wracam do swojego prawdziwego życia.
Dziś napisałam pięć stron. Pięć stron od chyba roku z okładem. Pięć stron pisanych bez przerw, bez błądzenia pomiędzy wyobrażanym światem a rzeczywistością. Pięć stron. Dla mnie to naprawdę wiele. To dobry początek…
Wiosno… dziękuję…

Dodaj komentarz

Filed under hobbystycznie, zaokienne życie, życie