Monthly Archives: Maj 2013

Porażki i wzloty

Marzenia o stałej pracy znów odeszły do sfery marzeń. Cóż, nie byłam dość dobra w tym, co było ważne dla przyszłego pracodawcy. Trudno. Dół już z wolna zaleczony, a że za oknem słońce gania się z chmurami, to i mnie jakoś tak się lżej robi. Zwłaszcza, że nareszcie mogliśmy zaglądnąć na działkę! Wiecie co? Ja chyba uzależniona jestem od tamtego miejsca. Mimo tego, że żal za odebrany ugór mi nie minął i siedzi, jak drzazga pod paznokciem, to jednak dzień bez oglądnięcia działki jest dniem niepełnym, a nawet niekiedy może zaliczyć się do straconych.

Warzywa i zioła rosną. Oczywiście nie wszystko jest tak różowo, jakbyśmy sobie tego życzyli, bo i nie wszystkie pomidory się chcą przyjąć, problemy z przystosowaniem mają też kalafiory, kalarepy i brokuły, buraczków wylazło ledwo 20 sztuk z wysypanej całej paczki, a i cebuli nie chce się rosnąć w ogóle. Szałwia na Zielniku tez się nie raczyła pokazać do tej pory, więc mogę spisać ją na straty…

Na kwietnych rabatach coraz więcej kolorów: irysy zakwitły wreszcie, przełamując róże i fiolety orlików swoją bielą w odcieniu kości słoniowej. Jeszcze trochę trzeba będzie poczekać i rozwiną się piwonie i goździki. Mam zamiar dosiać jeszcze trochę nowych kolorów, innych kwiatów i zastanawiam się, gdzie w tym gąszczu uda mi się znaleźć trochę wolnego miejsca dla nich. Na jesień rabaty wyglądały naprawdę łyso, myślałam zatem, że wiele kwiatów tam nie przetrwało, więc się nakupiło nasion i teraz trzeba mocno się nagłówkować, gdzie to wszystko pomieścić? Co prawda nadal nie podoba mi się układ roślin, bo niby poprzedniczka próbowała ładnie to zaprojektować (co najlepiej widać po równiutkich, ustawionych względem siebie pod skosem rzędach szafirków), ale w pewnym momencie coś się pokiełbasiło i na przykład taka malwa rośnie tuż przy ścieżce, powoli i skutecznie zasłaniając to, co rośnie za nią.

Owoce powoli sobie rosną na gałęziach. Jest ich naprawdę dużo, nie spodziewałam się, że na przykład brzoskwiń tyle się pojawiło: cztery spore gałęzie są gęsto obsypane mechatymi kulkami. Cieszy też, że zdążyliśmy opryskać drzewko przeciw kędzierzawości liści i tylko jeden listek się chorobliwie zwinął. Reszta jest nietknięta chorobą w ogóle.

Na oknie w domu dojrzewają do wyjścia na działkę papryki, kapusta melisa, mięta, estragon, bazylia i seler. Powolutku wszystko może jeszcze w tym tygodniu zajmie swoje docelowe miejsce na „wolności”. Niech tylko się cieplej zrobi, bo przy takim zimnie, to ręce grabieją zbyt szybko, by móc szybko i sprawnie pracować. Prawie czerwiec na kalendarzu, a tu cały czas trzeba się w swetry ubierać i ciepłe skarpetki na nogi naciągać. I w mieszkaniu dogrzewać. Zwariowana ta pogoda.

Przez weekend planowaliśmy bawić się na turnieju, ale okazało się, że mamy tak dużo wydatków i tak mało pieniędzy, że nie mamy za co dojechać na miejsce. Nie wspominając już o powrocie… cóż, w tym roku chyba nie będzie okazji do włożenia strojów i bawienia się w gronie znajomych. Nagród w turniejach łuczniczych tez się nie zdobędzie, bo nie ma za co w nich startować. Straszny ten rok. Typowo trzynasty. Jak nic. Może kolejny będzie bardziej bogaty w możliwości?

Ech, wyżaliłam się, ponarzekałam, czas zasuwać do roboty, bo trochę tego się przez weekend nazbierało. No i trzeba też siąść do krosenka, żeby pas w kratkę dokończyć. Ciekawe, czy wyjdzie mi z tego to, co planuję?

A na zakończenie kilka zdjęć autorstwa Geralta i jego komórki.

Brzoskwinie są coraz większe i coraz bardziej puchate.

Brzoskwinie są coraz większe i coraz bardziej puchate.

Skubanie grządki z siedmiolatką. Ta cebulka dała radę wzejść.

Skubanie grządki z siedmiolatką. Ta cebulka dała radę wzejść.

O, tak właśnie się skubie grządki - na spokojnie i wygodnie. Można tak siedzieć i siedzieć, i skubać.

O, tak właśnie się skubie grządki – na spokojnie i wygodnie. Można tak siedzieć i siedzieć, i skubać.

Coraz bardziej zielono na grządkach. Groch dostał kratkę, na którą może się wspinać do woli.

Coraz bardziej zielono na grządkach. Groch dostał kratkę, na którą może się wspinać do woli.

10 Komentarzy

Filed under hobbystycznie, prace ręczne, zaokienne życie, życie