Kapturniczka…

Stałam się posiadaczką pewnej mięsożernej rośliny, zwanej kapturnicą. Przypadkiem. Gdyby nie obowiązki pracownicze, nie wiedziałabym o tym, co się działo w naszym MOKu, a był wykład o roślinach mięsożernych. Po nim można było się zaopatrzyć w przedstawiciela tego rodzaju roślin nie-roślin.
Teraz się mocno zastanawiam, gdzie biedaczkę przezimować, bo w mieszkaniu dość ciepło, a balkonu nie posiadamy. Parapety są okupowane przez wszelkiego rodzaju ptactwo, więc dla takiego maleństwa są dość niebezpieczne. I jestem w kropce… a bardzo bym nie chciała, żeby kapturnica szybko zakończyła swój żywot. W końcu ma nam w przyszłości wyłapywać muchy i inne takie…
 

2 Komentarze

Filed under hobbystycznie

2 responses to “Kapturniczka…

  1. Haaszek

    Całe szczęscie, że na papużki nie zapoluje 🙂

Dodaj odpowiedź do tatsu Anuluj pisanie odpowiedzi